Jeśli nie jesteście jaskiniowcami, zapewne zdarzyła się w waszym życiu taka sytuacja, że ktoś poprosił was o wypełnienie ankiety. Czy to na studiach, czy w szkole średniej, czy też zadzwonił do was CBOS. Niezależnie od tego, czy wypełnialiście ją samodzielnie, czy pytania były wam odczytywane przez ankietera, prawdopodobnie przy niektórych z nich łapaliście się za głowę. A w zasadzie przy możliwych odpowiedziach. Bo po co tyle tych możliwości, skoro można odpowiedzieć „tak” lub „nie”? Dziś o tym, czym jest skala Likerta i dlaczego w ogóle je potrzebujemy.
„Proszę wypełnij moją ankietę, dzięki Tobie zostanę magistrem”
Mam takie dziwne hobby, które polega na lubowaniu się w wypełnianiu ankiet wszelakich. Z tego powodu należę do wszystkich możliwych grup w stylu „Ankiety, chętnie wypełnię”. Nie byłoby to może całkiem dziwne, gdyby nie fakt, że każdemu kliknięciu przenoszącemu mnie do formularza Google, towarzyszy Grażynowa ekscytacja. Czas powiedzieć to sobie szczerze. Nie klikam, by jedynie wspomóc licencjusza bądź magistranta w wojnie hybrydowej o tytuł zawodowy. Klikam, by móc przekonać się, jak bardzo złe jest to, co zaraz zobaczę. I choć wiem, że tego nie da się odzobaczyć, że poczucie zażenowania będzie towarzyszyło mi przez cały wieczór, robię to. Taki masochizm.
Powodów dla których te internetowe ankiety są zwykle bardzo złe jest cała masa. Dzisiaj tylko o tym, z którym spotykam się bodaj najczęściej. I który zawsze frustruje mnie tak samo mocno:
Moja odpowiedź nie istnieje
Kafeteria – bo tak nazywa się zbiór możliwych odpowiedzi w pytaniu ankietowym – może ograniczać się do „tak” i „nie” wówczas, gdy pytamy o fakty. Na pytanie „Czy jest Pan/Pani pełnoletni/a?” odpowiedź jest dość prosta. Albo jesteśmy, albo nie. Rzecz w tym, że spora część badań społecznych nie ogranicza się do badania łatwo weryfikowalnego stanu rzeczy. Znacznie częściej pytamy bowiem o opinie i poglądy.
I choć żyjemy w przekonaniu, że opinia jest jak pupa – każdy musi mieć swoją – to w rzeczywistości nie każdy z nas musi mieć opinię na dany temat. Co więcej, nawet jeśli ją ma, nie musi być ona wcale wyraźnie skonkretyzowana. Dobrze obrazują to przykłady spraw kontrowersyjnych społecznie, np. postaw wobec homoseksualistów. Dość łatwo jesteśmy w stanie znaleźć w swoim otoczeniu osoby, które nie mają skrystalizowanego poglądu na takie gorące aspekty, jak możliwość zawierania związków małżeńskich czy adopcję dzieci przez osoby homoseksualne, choć jednocześnie deklarują, że nikt nie powinien być prześladowany ze względu na orientację seksualną.
Do „wyłapywania siły” poglądów i opinii służy właśnie skala Likerta.
Skala Likerta do skalowania postaw
Formułowanie pytań o postawy jest znacznie trudniejsze niż formułowanie pytań o fakty, choć i te ostatnie nie pozostają wolne od możliwości popełnienia błędów. Pytania o opinie, postawy czy dotyczące stereotypów lub wyobrażeń wymagają ze strony badacza przemyślenia. Chodzi nam bowiem o poznanie stanu umysłu badanego. W tej sytuacji odpowiedzi na takie pytania z założenia są mniej wiarygodne i trudniej weryfikowalne.
Jedną z najpowszechniej stosowanych skal w pomiarze postaw jest skala Likerta. Chociaż nie jest ona pozbawiona wad, na jej korzyść zdecydowanie przemawia mniejszy wymóg pracochłonności w jej konstruowaniu. Stosując skalę Likerta prosimy respondentów o to, aby sami zadeklarowali swój stosunek do różnych, interesujących nas stwierdzeń.
Załóżmy więc, że interesują nas opinie określonej próby badawczej o wpływie posiadania dzieci na jakość życia. Możemy wówczas postawić przed respondentami stwierdzenie „Posiadanie dzieci zbliża do siebie małżonków”. Następnie pytamy ich w jakim stopniu zgadzają się z powyższym stwierdzeniem. I teraz najważniejsze.
Gdybyśmy stworzyli paletę możliwych odpowiedzi jako „tak” i „nie” (ewentualnie jeszcze „nie mam zdania”) nie otrzymamy wiarygodnych wyników. Jak wspominałam wcześniej, ludzie mogą mieć opinię, która wcale nie musi odpowiadać tak zbudowanej kafeterii. Dlatego znacznie lepiej jest stworzyć bardziej rozbudowany wachlarz odpowiedzi, który w założeniu przybliża nas bardziej do sedna sprawy.
Określenie stanowiska respondenta na stwierdzenie „Posiadanie dzieci zbliża do siebie małżonków” warto umożliwić mu poprzez takie odpowiedzi:
- Zdecydowanie się zgadzam
- Zgadzam się / Raczej się zgadzam
- Nie mam zdania
- Nie zgadzam się / Raczej się nie zgadzam
- Zdecydowanie się nie zgadzam
Łatwiej wpasować wam waszą opinię w taką kafeterię?
Zawsze wybór
Osoba udzielająca odpowiedzi w kafeterii nie może mieć poczucia, że jej odpowiedzi nie ma dostępnej pośród zaproponowanych przez autora kwestionariusza. Jeżeli pojawia się taka wątpliwość po stronie respondenta, oznacza to, że narzędzie jest źle skonstruowane. Dlatego, że kafeteria musi uwzględniać wszystkie możliwe warianty. Musi przewidywać.
Tak jak ja zwykle przewiduje, że każde kolejne kliknięcie w link do formularza Google, nie zaskoczy mnie pozytywnie. I smuci, że kolejne studenckie badanie nie mówi nam prawdy o społecznym świecie. Bo złe narzędzie, to złe badanie.