Epidemia koronawirusa SARS-Cov-2 i wywoływanej nim choroby COVID-19, zmieniła naszą wypracowaną rutynę życia. Coraz to nowe obostrzenia formalne wymuszają zmiany w naszym codziennym funkcjonowaniu. Co trapi Polaków w czasach izolacji? Czy rzeczywiście wykorzystujemy ten czas na czytanie jednej książki dziennie, naukę nowego języka i programowania oraz e-kursy z pielęgnacji twarzy, świecowania uszu i notowania kursu złota?
Wpis opublikowany pierwotnie 16.04.2020 r.
O tym, że bardzo będzie interesować nas, jak radzimy sobie z nietypową sytuacją epidemii, pisałam tutaj. Pierwsze doniesienia w tej materii serwuje nam agencja SW RESEARCH. Czego dowiadujemy się o przeżywaniu narodowej kwarantanny?
Jak podają Autorzy badania, jego celem było „zbadanie nastrojów, wyzwań i zmian w codziennym życiu Polaków w czasie epidemii”. Socjologia życia codziennego, to coś z czego możemy się śmiać, ale w głębi duszy, bardzo nas to interesuje. Zobaczmy więc, jak wygląda życie przeciętnego Polaka w tym wyjątkowym okresie, czyli jak bardzo zbieżne, lub jak różne, jest z naszym.
Czego najbardziej się boimy?
Tutaj nie ma zaskoczenia. Najbardziej obawiamy się, że wirus dotknie bezpośrednio naszych najbliższych. Obawy o zakażenie koronawirusem wyraża 61% badanych. Z kolei połowa martwi się sytuacją sektoru ochrony zdrowia – jej potencjalną niewydolnością. Lęk wzbudza w nas przepełnienie szpitali i brak dostępu do opieki medycznej. Boimy się zatem scenariusza włoskiego, a teraz także hiszpańskiego.
Co ciekawe, blisko połowa (46%) dostrzega również wyzwania z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w dalszej perspektywie czasu. Boimy się globalnego kryzysu finansowego. Ponad 40% odczuwa obawy przed wzrostem cen produktów i usług na rynku. I te lęki wydają się jak najbardziej uzasadnione.
Prawdopodobnie ze względu na ten obwieszczany przez ekspertów kryzys gospodarczy, niemal 30% zatrudnionych (także dorywczo i prowadzących działalność gospodarczą) obawia się utraty pracy, a 1/4 – obniżenia dochodów. Ponad połowa (55%) prognozuje, że ich domowy budżet ucierpi przez epidemię koronawirusa.
Z kolei półek sklepowych świecących pustkami boi się 1/5 badanych. Niemal tyle samo widzi zagrożenie w paraliżu fundamentalnych instytucji państwowych (jak sądy) i bazowych gałęzi gospodarczych (jak energetyka), a także braku dostępu do leków. 17% martwi się pogorszeniem stanu emocjonalnego i przeżycia załamania nerwowego, 15% – wybuchu zamieszek, protestów i strajków, a 12% – podupadnięcia na zdrowiu w wyniku izolacji.
Jaki procent badanych nie ma żadnych obaw związanych z epidemią? Jeden.
W jaki sposób się bronimy?
Lęk przed zarażeniem koronawirusem przekuwamy w strategiczne działanie prewencyjne. Częste i dokładne mycie rąk deklaruje 76% badanych. Stosujemy się również do akcji #zostańwdomu – 72% nie wychodzi z domu bez wyraźnej potrzeby. Nieco mniej badanych, bo nieco powyżej 60% deklaruje zachowanie bezpiecznej odległości od innych, mijanych osób. 58% korzysta ze środków odkażających i płynów dezynfekcyjnych.
Połowa badanych deklaruje, że regularnie pije małe ilości wysokoprocentowego alkoholu, prawdopodobnie w wierze, że dezynfekcja „od zewnątrz” nie jest wystarczająca. 42% zakłada rękawiczki, gdy opuszcza swój dom, ale z maseczek korzysta już niespełna 20%.
30% badanych stawia na wzmocnienie odporności naturalnymi produktami typu czosnek czy imbir. Witaminy łyka 27%, bo suplementy Polacy kochają nie od dziś. Nieco ponad 1/5 przerzuciła się (lub „przerzucono ich”) na pracę zdalną.
Systematycznie temperaturę ciała mierzy sobie 18% badanych, a 13% pije regularnie wodę.
A jak żyje nam się w izolacji?
Stałe przebywanie w domu w trakcie izolacji jako bardzo uciążliwe postrzega 32% badanych. Ponad połowa (55%) ocenia izolację jako mało uciążliwą, ale dostrzega powodowane nią trudności. By w miarę „normalnie” przeżywać ten czas zapełniamy sobie czas wolny rozmaitymi aktywnościami. Co najczęściej robimy?
Przede wszystkim surfujemy po Internecie (63%), oglądamy filmy i seriale (62%), śledzimy bieżące informacje z kraju i ze świata (53%), a w międzyczasie sprzątamy (53%). Nasz epidemiczny świat zamyka się głównie w ekranach smartfonów, laptopów i tabletów, z przerwą na mopa, odkurzacz i ścierkę.
Blisko połowa z nas spędza także czas słuchając muzyki, 45% na gotowaniu, a 40% na czytaniu książek. Po niemal 40% badanych deklaruje również spędzanie wolnego czasu z rodziną (i tutaj przyrost o 51% w porównaniu do czasów „sprzed epidemii”!) oraz na rozmowach z bliskimi za pomocą komunikatorów lub telefonu. Plan na kwarantannę „będę grać w grę” realizuje 1/4 badanych – na konsoli lub komputerze.
1/5 i nieco więcej, deklaruje uprawianie aktywności fizycznej, rozwijanie zainteresowań i czytanie prasy. Mniej niż po 20% gra w gry planszowe/towarzyskie, rozmyśla, medytuje, modli się, uczy się nowych rzeczy (ale te czynności wykonujemy o prawie 50% częściej niż kiedyś!) remontuje mieszkania, wykonuje naprawy domowych sprzętów, przegląda albumy i pamiątki rodzinne. 7% nie robi nic. Nudzi się.
Na kiedy prognozujemy „powrót do normalności”?
Większość badanych uważa, że zakaz dotyczący minimalnej odległości od innych osób i zgromadzeń powyżej 2 osób zostanie zniesiony w przeciągu 2 miesięcy (30% do miesiąca i 30% do 2 miesięcy). Do 2 miesięcy zostaną, zdaniem badanych, ponownie otwarte centra handlowe, kina, teatry, siłownie i lokale usługowe (36%). Ale już podróżowanie za granicę za możliwe postrzegamy w perspektywie dłuższej niż 3 miesiące (37%). Podobnie, sądzimy, że dopiero powyżej 3 miesięcy nie odnotujemy w kraju kolejnych przypadków zachorowań (36%).
Badanie przeprowadzono na próbie 1006 użytkowników SW PANEL w dniach 31.03-1.04.2020 r. przez SW RESEARCH metodą CAWI. Próba kontrolowana pod względem zmiennych płci, wieku i wielkości miejsca zamieszkania.
Większość przedstawionych tu odpowiedzi nie sumuje się do 100%, nie dlatego, że 113% Polaków uważa, że koronawirus to zło, lecz dlatego, że niektóre pytania dawały możliwość wielokrotnego wyboru odpowiedzi.