TĘCZOWY MOST – O PRZEŻYWANIU ŚMIERCI ZWIERZĘCIA

Tęczowy Most

Ostatniego dnia maja 2022 r. na weterynaryjnym stole wskutek nieoperacyjnego, rozległego chłoniaka, odszedł ok. 15-letni kot Lolek. Wielbiciel zabaw kocimi wędkami, mokrej karmy i egocentryk, jakich wielu.

Historia dwóch żyć

Kot Loluś
Kot Loluś

Jak na kota przystało, miał przynajmniej dwa życia. Niegdyś był Lorkiem żyjącym z człowiekiem, któremu się umarło. Sąsiedzi człowieka oddali więc Lorka do wrocławskiego schroniska, gdzie spędził całe 2 tygodnie, by na jego widok zaświeciły się oczy me i mojej rodzicielki. Lorek stał się wówczas Lolkiem i w 2016 r. urodził się na nowo.

Był kotem trudnym, niemal jak ze stereotypów. Czasem wydawało się, że wrednym i złośliwym, choć wiedzieliśmy zawsze, że to cechy odległe zwierzętom. Żył, jak król. Rządził chałupą i z niesmakiem witał powiększające się rokrocznie stado o kolejnego myszojada i niewiele mniejszego od niego samego pchlarza. Był samolubny, egoistyczny, dostojny i majestatyczny. Każdego dnia ogromnie mi go brakuje.


Co zrobić, gdy umiera zwierzę?

Śmierć Lolka była spodziewana, ale nie w tamtym momencie, nie tego dnia. Mocno wierzyliśmy, że operacja pozwoli nam wydłużyć jego życie w komforcie przynajmniej o kilka miesięcy. Stało się inaczej i nie byliśmy na to przygotowani. Lolek został poddany eutanazji śródoperacyjnie.

Natychmiastowo podjęliśmy decyzję o odebraniu zwłok z przychodni weterynaryjnej i rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca, w którym dotychczasową puchatą kulkę o niezwykle przyjemnym dla nozdrzy zapachu, zamienią w proch. Znaleźliśmy Tęczowy Most.


Cmentarz dla zwierząt? „Panie kto to widział!”

Chociaż koncept cmentarza dla zwierząt może wydawać się nowomodą, w rzeczywistości – wbrew temu co twierdzi Wikipedia – istnieją źródła, które potwierdzają, że pierwszy cmentarz dla zwierząt powstał jeszcze w okresie międzywojennym w Poznaniu. Idea cmentarza dla zwierząt jest naturalną konsekwencją istnienia cmentarzy dla ludzi. Zwierzęta odgrywają w życiu wielu z nas ogromną rolę, a ich utrata może boleć podobnie, jak utrata innego członka rodziny. Nic więc dziwnego, że opiekunowie czworonożnych przyjaciół czują potrzebę godnego pożegnania przyjaciela z tym ziemskim łez padołem.

Zasadniczo cmentarz poza wymiarem religijnym, ma wymiar symboliczny. W przypadku zwierząt jest jednak ściśle laicki. To miejsce pożegnania, ale też wyraz emocjonalnego przywiązania i potrzeba możliwości „odwiedzenia” pupila. Charakterystyczny rytuał pogrzebowy – tak społecznie cenny i ważny dla uporania się z utratą – naturalnie przenosi się, na miarę możliwości, na odejście zwierzęcia. Ma to oczywiście związek z procesami domestykacji i humanizacji zwierząt. W naszym kręgu kulturowym coraz częściej traktujemy zwierzaki jak członków rodziny. Koncepcja cmentarza dla zwierząt odzwierciedla relację pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem towarzyszącym. Co więcej, unifikacja etapów postępowania po śmierci bliskiej istoty, niezależnie od jej przynależności gatunkowej, wydaje się umożliwiać lepsze radzenie sobie z żałobą po zwierzaku (np. ankietowe badania Online Survey as Emphatic Bridging for the Disenfranchised Grief of Pet Loss z 2014 r.).

Cmentarz dla zwierząt Tęczowy Most, Szymanów pod WrocławiemCmentarz dla zwierząt Tęczowy Most, Szymanów pod WrocławiemCmentarz dla zwierząt Tęczowy Most, Szymanów pod WrocławiemCmentarz dla zwierząt Tęczowy Most, Szymanów pod Wrocławiem

Zdjęcia Cmentarza dla zwierząt Tęczowy Most w Szymanowie k/Kątów Wrocławskich wykonane przeze mnie.


Zwierzę nie zdycha. Zwierzę umiera

I na koniec ważna sprawa, która niech przypomina ważną prawdę o świecie: język kształtuje rzeczywistość.

Do dziś zdarza się usłyszeć, że komuś „zdechł pies/kot”. Wyrażanie się w ten sposób postrzegam jako ogromny brak szacunku dla istnień innych niż ludzkie. I niezgoda na takie sformułowania nie wynika zupełnie z infantylnego bambinizmu czy skrajnej, szkodliwej antropomorfizacji zwierząt innych niż ludzie. Niech uzasadnieniem tej niezgody będą słowa językoznawcy. Oto, co myśli na ten temat prof. Mirosław Bańko i pod czym ja się podpisuję:

Zdechnąć jest nacechowane pejoratywnie, gdy jest odnoszone do ludzi, i to nacechowanie może udzielać się także wypowiedziom, w którym słowo to odnosi się do zwierząt. […] Rozumiem, że można w tym słowie nie widzieć nic nieodpowiedniego i że o martwej sarnie napotkanej w lesie niejedna osoba nie powie: „Umarła”, gdyż wydawałoby się to jej infantylne. W takim wypadku jednak wolałbym powiedzieć: „Padła”. W języku widać liczne dowody na postrzeganie zwierząt jako gorszego rodzaju stworzeń. […] Fakt, że człowiek podkreśla nawet odrębność zwierzęcej śmierci i że traktuje ją jako coś gorszego od śmierci ludzkiej (por. „Obyś zdechł!”, „Zdechł jak pies”), jest dla mnie jednak faktem dość żenującym.

– prof. Mirosław Bańko


*Przypomnijmy, że zgodnie z doktryną Kościoła Katolickiego zwierzęta nie mają duszy, wobec czego nie czeka na nich życie pozagrobowe. Tęczowy Most za który rzekomo mają odchodzić dusze zwierząt wyrósł na bazie anonimowego opowiadania rozpowszechnionego dzięki Internetowi w latach 90. XX w. 

Do przeczytania!

P.S. Loluś na terenie cmentarza został poddany kremacji, ale jego szczątki nie spoczęły w tym – skądinąd pięknym – miejscu. Wynika to wyłącznie z moich osobistych preferencji. Koncepcja cmentarza nie przemawia do mnie zarówno w wymiarze ludzkim, jak i zwierzęcym. Nie byłoby to miejsce przeze mnie odwiedzane. Niezaprzeczalnie jednak jest dowodem wyjątkowości zoological connection i istnienia społeczeństwa mieszanych gatunków.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *